Blois [ Blua- francuska wymowa jest warta nobla :P] jest ślicznym miasteczkiem o nadmorskiej urodzie. Czuje się tu człowiek jak na prawdziwych wakacjach. Przechadzanie się po sklepikach, perfumeriach i czekoladziarniach było miłą odmianą. Sam zamek mnie nie zachwyciła, choc trzeba przyznać, że widok 4 stylów architektonicznych, tak zupełnie od siebie różnych na jednym dziedzińcu to widok nieczęsty i warty uchwycenia.
Chambord z kolei zachwycił mnie niesamowicie. Jego geometryczność, doskonała symetria i przy tym baśniowa forma są niepowtarzalne. Bardzo dobrym wprowadzeniem do zwiedzania jest filmik ok 10 minutowy obrazujący plany architektoniczne i rozbudowę zamku. Podobno w budowie maczał palce sam Leo da Vinci... Szczerze mówiąc patrząc na spiralną, podwójną klatkę schodową można pomyśleć, że nie są to przypuszczenia wyssane z palca.
Tak czy owak obowiązkowy punkt wycieczki. Mogłabym tam zamieszkać. Tyle tych zakamarków i korytarzyków ;) Stworzone do... zabawy w chowanego :D