Przed nami Rouen.
Miasto śliczne, starówka w większości z muru pruskiego- szalenie urokliwa. Dla niezorientowanych- spalono tu Joannę d’Arc, ale niestety miasto niespecjalnie umie wykorzystać ten fakt dla celów turystycznych. Wieczór w towarzystwie typowych Francuzów- niespecjalnie rozmownych i skorych do integracji. Oczywiście bardzo miłych i totalnie przez nas zaakceptowanych. Dyskusje o polityce skończyły się koło północy. Następni couch- surferzy, którzy mają kota.