Znajomi z Warszawy załatwili część, ich znajomi przywieźli ją do serwisu i wreszcie o godzinie 14 , można było pomyśleć o jeździe dalej. Żeby być zupełnie szczerym, trzeba wspomnieć, że już 2 dni wcześniej mogliśmy mieć ten alternator ( wiadomo było, że nasz jest zepsuty, mimo, że mechanicy twierdzili inaczej), ale- tu niesłychanka- mowy alternator do Yarisa- 3500 zł.
O 16.00 przeprowadzono ostatnie próby i nareszcie mogliśmy jechać. Ilość stresu i złości, która kosztowała ta sytuacja, nie wróżyło zbyt pomyślnie na dalsza część podróży. Pozostało podjąć decyzję- czy opłaca się jechać, jeśli straciliśmy dwa dni? Nie było mowy o przesunięciu wyjazdu- urlop + sesja we wrześniu nie pozwalały na wielkie machinacje w tym zakresie. Mimo, że byliśmy totalnie zrezygnowani, postanowiliśmy dać Francji szansę. Żeby nadrobić stracony czas przegłosowaliśmy jazdę do celu bez noclegu po drodze.